Licznik

Liczba wyświetleń strony:
8477

Habemus Papam po latach

Habemus Papam po latach

-------- Paweł Pawlaczyk --------

     Ojciec Święty Jan Paweł II pisał 23.10.1978 r.: Wierzcie mi, że udając się do Rzymu na konklawe, najbardziej pragnąłem wrócić (...) do mojej umiłowanej Archidiecezji i do Ojczyzny. Skoro jednak inna była wola Chrystusa Pana, zostaję i podejmuję to nowe posłannictwo, które mi wyznaczył. (...) Skąd mogłem wiedzieć, że (...) wszystkie lata mojego życia, studiów, kapłaństwa, biskupstwa (...) przygotują mnie do tego wezwania, które wypowiedział Chrystus w dniu 16.10.1978 r. w Kaplicy Sykstyńskiej?
  

29 września 1978 roku zmarł, po 33 dniach urzędowania, Ojciec Święty Jan Paweł I. Po uroczystościach pogrzebowych, które odbyły się 4 października 1978 r., i najkrótszym z możliwych 10-dniowym okresie przygotowawczym, rozpoczęło się drugie w 1978 r. konklawe. Uczestniczyło w nim 111 kardynałów, którzy mieli wybrać kolejnego sternika łodzi Piotrowej. A był to czas niełatwy. Ateistyczna ideologia komunistyczna, będąca u szczytu ekspansji, ogarniała coraz to nowe kraje. W krajach Ameryki Łacińskiej, rosła popularność tzw. „teologii wyzwolenia”, postulującej współpracę z komunistami w budowie socjalistycznych utopii. W zlaicyzowanej Europie Zachodniej i Ameryce Płn. narastała tęsknota za łatwym kościołem. Likwidowano spowiedź indywidualną, upraszczano liturgię, pojawiały się postulaty święcenia kobiet, zgody na stosowanie środków antykoncepcyjnych itd. Liberalne elity kształtujące opinię publiczną, ukazywały Kościół jako skostniałą, wymierającą instytucją, nie mającą nic do zaoferowania współczesnemu, zwłaszcza młodemu, człowiekowi.

                                                             Wybór

     Kościół potrzebował silnego i charyzmatycznego pasterza. I takiego wybrano w osobie kard. Karola Wojtyły. Jak wspominał kard. Luigi Ciappi: Decydująca wymiana poglądów nastąpiła w sali przyległej do tej jadalni, gdzie podawano aperitify i kawę. Panował wtedy weselszy, spokojniejszy nastrój i to wtedy zwolennicy kardynała Wojtyły przekonali innych członków świętego kolegium. Przed decydującym głosowaniem Stefan kard. Wyszyński Prymas Polski zwrócił się z prośbą do krakowskiego metropolity: Jeśli wybiorą, proszę nie odmawiać. 16 października 1978 r. ósme głosowanie przyniosło rozstrzygnięcie i około godziny 17.15 kard. kamerling Jean Villot zbliżył się do elekta z pytaniem: Czy przyjmujesz? Kard. Wojtyła odpowiedział: W posłuszeństwie wiary wobec Chrystusa, mojego Pana, zawierzając Matce Chrystusa i Kościoła – świadom wielkich trudności – przyjmuję.


Luigi Accattoli oceniał: Obawy Jan Pawła II były innego rodzaju niż papieży weneckich, Sarto i Lucianiego, spowodowane wizją zadania przerastającego własne siły, lub nie tylko takie: obawiał się on tego, że pontyfikat został złożony w inne niż włoskie ręce, obawiał się Wschodu, w pewnym stopniu obawiał się Rzymian.
Abp Szczepan Wesoły zapamiętał: Kard. Felici podszedł do mikrofonu i wypowiedział tradycyjną formułę: Habemus Papam. Na placu zrobiła się kompletna cisza, a gdy padło nazwisko Carolum Wojtyła, zapanowała konsternacja. Jedna ze stojących obok mnie Włoszek zapytała: «Co, jakiś Murzyn?» Zaraz potem rozeszła się wiadomość, że to Polacco, i plac wybuchnął oklaskami. Ta sama Włoszka wyraziła głośno wątpliwość: «Ale czy mówi po włosku?», na co rozległ się głos mówiący w jej języku, że kardynałowie zechcieli wybrać na następcę św. Piotra kardynała da un paese lontano (z dalekiego kraju), i dodał: kiedy będę mówił w waszym, a właściwie naszym języku i zrobię błąd, to mnie będziecie poprawiać. I właśnie w tym słowie zrobił mały błąd: zamiast correggerete powiedział corigerete. Zebrani ludzie zareagowali serdecznym śmiechem i oklaskami.

                                                              Radość

    Kard. Stanisław Dziwisz wspominał: Oczywiście, cieszyłem się, ale byłem jak skamieniały. Myślałem sobie: <Stało się!>. Stało się to, co nie miało się stać. W Krakowie byli ludzie, którzy modlili się, aby nie został wybrany. Pragnęli, aby pozostał w diecezji, aby nie odszedł.
Na wieść o wyborze polskiego arcybiskupa na Stolicę Piotrową w kraju zapanował niesłychany entuzjazm. W Krakowie już o godz. 19.00 ulice wypełnił rozradowany tłum. Młodzież organizowała pochody, obnoszono flagi narodowe, śpiewano pieśni religijne, klaskano, nieznajomi przechodnie wpadali sobie w ramiona. O 22.00 rozpoczęła się w kościele Mariackim uroczysta Msza św.
Radość, jaka zapanowała wieczorem 16 października 1978 r. w Kaliszu, tak zapamiętali jego mieszkańcy. Romuald Zaręba: Byłem w odwiedzinach u pewnej starszej Pani. W pewnym momencie zapukał sąsiad i drżącym ze wzruszeni głosem krzyknął: <Czy Pani wie, co się stało?! – Polak został papieżem!>. Jan Chrobociński: Pierwszy odruch był taki, że ja, żona i dzieci upadliśmy na kolana i dziękowaliśmy Bogu za ten wybór. Józefa Kujawa: Nie wiem sama jak to się stało, ze wzruszenia i radości padliśmy na kolana. Polak papieżem! Dziękujemy Ci Panie Jezu! - Usta same szeptały hymn pochwalny.
Euforia ogarnęła również polskich emigrantów. Emilia Piechota, przebywająca wówczas w USA, wspominała: Amerykanie polskiego pochodzenia, którzy dotychczas niechętnie przyznawali się do swego rodowodu, nagle poczuli się Polakami. – Jestem Polakiem, jestem Polakiem – mówili, chociaż niedawno zmienili nazwiska, by zatrzeć ostatnie ślady Polskości.

                                                         Konsekwencje

    Dzisiaj z perspektywy 30 lat widać wyraźnie, konsekwencje wyboru Papieża z Krakowa. Upadł komunizm pod siłą Jego słów, a „teologia wyzwolenia” zwiędła w blasku Jego nauczania o miłości bliźniego. Narody ujarzmione odzyskały wolność i swobodę kultu religijnego. Ludzie biedni i pokrzywdzeni dostrzegli absurdalność marksistowskich frazesów.
Pomimo wrogości pop kultury nie opustoszały kościoły. Codziennie miliony ludzi świadczą swoim życiem o wierności Chrystusowi i Ewangelii. Wielu z nich to On obudził i nawrócił podczas swoich 104 niezwykłych podróży apostolskich. Wielu porwał świadectwem swego heroicznego życia i przejmującego cierpienia.
Miliony młodych dostrzegło w nim swojego mistrza i do dzisiaj podążają do Boga wsłuchani w Jego nauczanie. Jeden z nich Marek Czuku ujął to w strofy wiersza: Nie miałem nigdy ojca./ Słuchałem Ciebie/ jak ostatecznej instancji,/ a jednocześnie – kogoś bardzo bliskiego.
 

Dzisiaj jest

sobota,
20 kwietnia 2024

(111. dzień roku)

Zegar

Święta

Sobota, III Tydzień Wielkanocny
Rok B, II
Dzień Powszedni

Sonda

wszystko i nic

informacji o parafii

ogłoszenia parafialne

jestem tu przypadkowo

strona mi się podoba

strona taka sobie

co zmienić ---- napisz w księdze gości - anonimów nie rozpatrujemy


Bierzmowanie 2018

Wyszukiwanie

Statystyki